poniedziałek, 10 marca 2014

V

To, czego nie dopuszczała do świadomości, stało się prawdą. Idąc za mężem, w końcu dotarła do celu. I co zauważyła? Kobietę, która czekała na niego. Poczuła napływające do oczu, ale powstrzymała się. Wiedziała, że nie układało się miedzy nimi, ale nigdy nie pomyślałaby, że może jej coś takiego zrobić. To nie było w stylu jej Krzysztofa. Ale czy można już mówić ''jej Krzysztofa''?
Patrzyła jak jej małżonek przytula blondynkę i razem wchodzą do kamiennicy. Co mogli robić tam?, pomyślała gorzko Zofia, pić herbatę, rozmawiać?
Gdyby ktoś jej o tym powiedział, nie uwierzyłaby mu. Ale teraz, gdy zauważyła to na własne oczy, nie mogła mieć złudzeń. Straciła męża bezpowrotnie. Łza leniwie spłynęła po jej policzku. To koniec jej rodziny. Straciła wszystkich.
Wróciła do domu, wyciągnęła z zamrażarki lodu i poszła do łóżka. Słyszała dzwonek telefonu, ale nie miała siły iść i odebrać. Płakała, śmiała się, znowu płakała. W myślach odtwarzała całe swoje dorosłe życie. Poznanie Krzyśka, pierwsze dziecko, siatkówka, druga pociecha, śmierć, odwrócenie się córki... A teraz? Zdrada męża? Tak, chyba tak można to nazwać.
A może to tylko... No właśnie co? Nic innego nie można powiedzieć. Jej mąż nie miał siostry, ani nikogo z rodziny w Bełchatowie. Znajoma? Tak, pomyślała z pogardą o tlenionej blondynce, koleżanka.
Przeglądała zdjęcia. Ślub. Jedno z najpiękniejszych przeżyć, jakie ją spotkał. Była wtedy najszczęśliwszą kobietą na świecie. Przewróciła kartkę. Malutki Arek leżał zawinięty w ręcznik i patrzył się prosto w obiektyw aparatu. Doskonale pamiętała tamten dzień. Wtedy jej syn miał dokładnie miesiąc. Następna kartka. Jej ''mały'' siatkarz w pierwszym klubie. Pierwsze sukcesy. Dalej. Narodziny Juli. Trzymała swoją małą kruszynę w rękach, gdy pielęgniarka pierwszy raz dała jej ją dotknąć, a mąż w tym czasie uwiecznił to na zdjęciu. Kolejna stronnica. Jula i Arek grający w plażówkę na wczasach we Włoszech. Następna kartka. Arek w reprezentacyjnym stroju. Później jego ślub. Ostatnie zdjęcie Julki i Arka razem. Ostatnie zdjęcie, na którym Julia była uśmiechnięta. Dalej już nie kartkowała, bo o tamtego czasu wszystko się zmieniło. Arek miesiąc później zginął. Córka zamknęła się w sobie. Ona z Krzyśkiem przeżyliśmy pierwszy kryzys.
A teraz? Jula leży w szpitalu i nie było pewne, czy kiedykolwiek się obudzi. Maż prawdopodobnie ją zdradza. A ona? Ona jest na skraju załamania nerwowego.
Ból głowy nasilił się jeszcze bardziej, więc sięgnęła po tabletki, które były w szafce nocnej. Od razu zażyła dwie kapsułki. Omiotła wzrokiem pomieszczenie i zatrzymała się na małym barku stojącym w rogu pokoju. Widziała alkohol i wiedziała, że może on jej pomóc. Wstała i chwiejnym krokiem przemierzała przez pomieszczenie.


***
 
 
Nie mogła dodzwonić się do żadnego z rodziców Juli. Przeczesała palcami włosy i oparła się o ścianę. Co teraz?, zadawała sobie to pytanie. Lekarz! Ktoś musi ją w końcu zbadać.
Rozejrzała się po korytarzu i wtedy dostrzegła starszego mężczyznę w białym uniformie, który prawdopodobnie właśnie miał obchód. Bez większych oględzin, podeszła do niego.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się.
-Dzień dobry - spojrzał na nią na chwilę i z powrotem wrócił spojrzeniem do kartek trzymanych w dłoni.
-Julia, pacjentka spod 208, obudziła się.
Lekarz natychmiast zareagował.
-Naprawdę? - szybkim krokiem ruszył w stronę jej sali. - Toż to cud - powiedział pod nosem - Nikt nie śmiał twierdzić, że ta dziewczyna się obudzi - dodał trochę głośniej - Kontaktuje z otoczeniem? - zapytał mnie w końcu.
-No... Tak jakby.
-Coś jest nie tak?
-Nie rozpoznała mnie... To amnezja, prawda?- gdy tylko wyszła z jej pokoju, to myśl trafiła ją, jak grom z jasnego nieba.
-Być może. Zbadamy ją i wszystko powinno się wyjaśnić.
Gdy weszli do jej pomieszczenia chirurg przedstawił się jej, a później zapytał o kilka rzeczy: Jaki kolor ma mój fartuch? Ile to jest dwa plus jeden? Jak masz na imię? Odpowiedziała na dwa pytania. Nie pamiętała swojego życia. Nic. Rodzice? Rodzeństwo? Znajomi? Przeżycia? Dzieciństwo? Nic o sobie nie wiedziała.
Jednak jej umysł działał w pełni normalnie. Umiała odpowiedzieć na pytania zadawane z dziedziny matematyki, geografii, polskiego, a nawet fizyki. To było dziwne. Zuźka nie słyszała, żeby takie rzeczy się zdarzały.
-Nazywa się pani Julia Gołaś - poinformował ją lekarz.
Jednak dziewczyna patrzyła na niego, jakby nic nie rozumiejąc.
-Ale co ja tutaj robię? - powtarzała w kółko, gdy mężczyzna unikał odpowiedzi na to pytanie, jak ognia.
-Miała pani wypadek - westchnął - I prawdopodobnie straciła pani pamięć. Nie wiemy, jak to się stało, ale sądzimy, że badania będą w stanie wyjaśnić nam kilka spraw.
-Jaki wypadek? Czy ja.. Ile ja tutaj leżę? - lekarz spojrzał na Zuzannę.
-Dwa i pół miesiąca - dziewczyna o wyręczyła.
-Jak to się stało?
-Powinna pani odpoczywać. - wtrącił się siwiejący mężczyzna.
-Jak to się stało? - powtórzyła z wyczuwalnym gniewem w głosie.
-Uderzyłaś w samochód, przeżyłaś śmierć kliniczną, a teraz się wybudziłaś - streściła krótko jej dawna przyjaciółka.
-Czy ktoś jeszcze ucierpiał?
Brunetka uśmiechnęła się, ponieważ Julia po śmierci Arka nie martwiła się o nikogo, to pytanie padło z ust blondynki, która dawniej była jej przyjaciółką. Prawdziwą przyjaciółką.
-Nie, tylko pani - odezwał się chirurg, ponieważ Zuźka nie mogła tego zrobić.
Była za bardzo uradowana pytaniem, jakie zadała Julia.
-Jak się pani czuje?
-Nie jest źle - uśmiechnęła się lekko - Chociaż zapewne bywało lepiej...
-Wszystko będzie dobrze - mężczyzna poklepał dziewczynę po ramieniu i ruszył ku drzwiom. - Proszę pani, mogę z panią porozmawiać? - zwrócił sie do Zuzanny.
Dziewczyna pokiwała głową i poszła na korytarz za lekarzem.
-To nieprawdopodobne - powiedział, gdy zamknęła za sobą drzwi - Nie ma żadnych ubytków intelektualnych... Może mówić...
-Ale nie pamięta swojego życia. - przerwała jego zachwyt.
-Tak. Postaramy się dowiedzieć, co spowodowało amnezję. - pożegnał się i odszedł.
Personel znał ją bardzo dobrze, ponieważ odbywała tutaj praktyki. Lekarz, który odszedł wiedział, że może podzielić się z nią informacjami, ponieważ rodzice Juli wyrazili na to nawet zgodę. Siedziała tutaj wystarczająco dużo, aby móc wiedzieć, co się dzieje z jej przyjaciółką.
Wróciła do pomieszczenia i usiadła obok Julii.
-Cześć - powiedziała na wstępie - Jestem Zuza. Przyjaźniłyśmy się zanim się wyprowadziłaś...
Wiedziała, że będzie musiała ponownie sprawić, żeby dziewczyna jej zaufała i stała się jej przyjaciółką, ale nie przestraszyło jej to. Przyjaciół nie zostawia się w biedzie. A Julia nie ma teraz nikogo. Zostanę, dopóki ona tego będzie chciała, pomyślała.
-Opowiesz mi coś o sobie? - zapytała niepewnie Julka.
-A co chcesz wiedzieć? - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Najlepiej wszystko - i ona się uśmiechnęła.
-A więc...
 
 
***
 
Oglądając film w kinie mocno obejmował swoją dziewczynę, jakby bał się, że ktoś mógłby mu ją zabrać. Film go w ogóle jednak nie interesował. Siedział tu jedynie dlatego, że Nikola chciała się wybrać na ten seans. Oczywiście romansidło. Nie mógł jej odmówić, więc zgodził się na to, chociaż zdecydowanie bardziej wolałby obejrzeć wchodzący właśnie do kin film pod tytułem ''Szybcy i wściekli 6''. Jednak czego się nie robi z miłości?
Kiedy głowa już mu się przechylała, a oczy przymykały, jego telefon ''przemówił''. Niestety nie wyłączył dźwięków. Pośpiesznie wyjął komórkę z kieszeni. Ludzie oczywiście zaczęli go uciszać sycząc jadowicie.
-Wyłącz to, głąbie - krzyknął jakiś paker, który ewidentnie nie pasował o tego typu filmu.
Spojrzał ostatni raz na wyświetlacz, ale nie rozpoznał numeru, więc niepewnie odebrał.
-Dzień dobry. Dzwonimy, ponieważ chciał pan, abyśmy pana poinformowały, że - kobieta nie musiała kończyć, on doskonale widział, o co chodził.
-Dziękuję - rzucił szybko i się rozłączył.
-Kochanie - zwrócił się do swojej dziewczyny - Muszę iść - spojrzała na niego z wyrzutem - Naprawdę.
-Idź. - musnął jej usta i szybko wydostał się z sali filmowej, po czym jak najszybciej opuścił kino i wsiał do samochodu.
Nareszcie, pomyślał. On jako jedyny ani przez chwilę nie zwątpił, że dziewczyna się budzi. I dzisiaj mógł oficjalnie powiedzieć, że miał rację.
 
 
 
 Coś dłuuugi wyszedł dzisiaj :D
Mam nadzieję, że przypadnie do gustu :)
Pozdrawiam i przepraszam za długą nie obecność. Postaram się poprawić ;)
Paaa. :D


2 komentarze: